sobota, 5 lipca 2014

prace codzienne 2...


    Jeszcze chwilka,jeszcze momencik i zaczną się wiśnie.Och jak mi się nie chce w tym roku totalnie to szok.Muszę zrobić parę rzeczy w ogródku bo inaczej przez 2 tyg. nic nie zrobię.Wczoraj zrobiłam z Wercią jeden rząd winorośli.Ona obcinała na górze równo z siatką a ja pieliłam pod spodem i wycinałam to co urosło niepotrzebne.Zostały mi jeszcze 2 rzędy i ze 40 szt. w tunelu.Muszę jeszcze opryskać profilaktycznie od mączniaków i będzie z winoroślą finito.
   Bardzo mi w tym roku wiosenne przymrozki załatwiły rosnące już latorośle.Pomarzły i aż żal było patrzeć jak smętnie zwisały.Potem zaskoczyły mnie i odbiły z zapasowych pąków i nawet będzie trochę owocu.Najsympatyczniej zapowiada się zbiór z winorośli przerobowych.takich co dają super sok i można z nich wino robić.Kiedyś planuję sprzedaż plonu bo sama nie wykorzystam zbioru.
   Gorzej za to wygląda sprawa z deserowymi.Te bardziej wrażliwe są i już nie bardzo chciały kwitnąć na zapasowych latoroślach.Będzie mniej wyżerki.Chciałabym mieć ich kiedyś tyle ,że będę sprzedawać.Pewnie to tylko moje marzenie,ale się nie przejmuję.Lubię prace przy nich.Niby człowiek się naszarpie i namota nieraz.Mąż namawia żeby wyrwać.Ja mimo to stoję okoniem do jego propozycji.Niech będą,zawsze coś się zje,a praca jest moja,więc niech się nie czepia.Robota głupiego lubi,a ja nie oddam mojej przy winorośli.
   Zostanie jeszcze do opielenia jedna rabata.Tam to po prostu totalnie chwasty się rozpanoszyły.Nie wiem dlaczego,ale rosną na potęgę i człowiek nie nadąży pielić.Dobrze,że chociaż rosną tam duże rośliny to nie zagłuszą ich te chwaściska bo jednoroczne to szans by nie miały.
   Nie bardzo mam kiedy wykonać te prace,ale muszę się jakoś sprężyć bo nie mam wyboru.Julcia daje czadu a i z Wercią też trzeba pobyć i na rowery pojechać.Nawet człowiek się nie spostrzeże a tu już wieczór.
   W poniedziałek Weroniśka jedzie na parę dni nad morze z klasą.Trochę spokoju będzie,ale i tęsknoty. 
Winorośle przerobowe Marechal Foch.Przepyszne.

3 komentarze:

  1. Podziwiam Cię - nawet kwiatów w doniczkach nie mam, bo mnie to nie kręci. No dobra, jeden mam, wyjątkowo odporną na mój brak zainteresowania dracenę.

    OdpowiedzUsuń
  2. Hihihi u mnie kwiaty w doniczkach strasznie zmarniały w ostatnich latach.Wmawiam sobie ,ze nie pasuje im tutejszy mikroklimat.Chociaż w mieście miałam cudne kwiaty.Rosły jak wściekle.Z tym ,ze i czasu dla nich miałam dużo,a teraz jak nie przesuszę to zaleję i tak w kółko.Wytrwały tylko aloesy,drzewka szczęścia,jakieś kaktusy i barbórki.Reszta dokończyła żywota w zapomnieniu.Kiedyś nie miałam miejsca na kwiaty a teraz parapety zieją pustkami.Nic to nadrabiam w ogródkach.Musze jakieśzdjęcia machnąć i wstawić.właśnie zaczęły kwitnąć dalie.

    OdpowiedzUsuń