wtorek, 28 października 2014

mama...



   Wczoraj przyjechała moja mama.Ciekawe jak ja to przeżyję.Zauważyłam pewne zmiany dzięki manufakturze.Zmiany oczywiście jak najbardziej pozytywne.
   Mimo to profilaktyka górą.W niedzielę czułam się nie za halo.Nafaszerowałam się prochami uspokajającymi to mi przeszło.Wiadomo te bez recepty to tonami jak zjesz to dopiero działają.W poniedziałek powtórka z rozrywki i jest git.Luzik,nie przejmuj się,myśl pozytywnie i podstawa:nie czepiaj się i odpuść.
   Jak tak dalej pójdzie to nawet dożyję do niedzieli.I może się okazać,że nie mam racji,że się czepiam i w ogóle co ja chcę od mojej rodzicielki.Przeca to kobieta do rany przyłóż.Cud,miód i orzeszki.

PS.Szpital mi się chyba w domu zadomowi bo Wercia od 14 śpi,a już 20 za pasem i ani myśli się obudzić.Głowa dzieciaka napitalała i gardło,Obaczymy czy się nie rozejdzie po rodzinie jakie paskudztwo.Jabłka skończyłam,mogę chorować,tylko małej żal jakby podłapała.


sobota, 25 października 2014

jak to słowo ma różne znaczenia...



   Nieraz z Wercią rozmawiamy o słowach.Pyta się co dane słowo znaczy.Nieraz są różne znaczenia,nieraz jedno.
   Uhahałam się ostatnio sama do siebie w sklepie.Mamy na wsi taki mały sklepik z chemią,nasionkami,grabkami,miskami i garkami.No wypisz wymaluj:mydło i powidło.Potrzebny jest i to widać.Prosperuje dobrze i coraz zwiększa asortyment.Co mocno mnie dziwi.Powierzchnia malutka,jak ona to wkłada do sklepu(bo przed sklepem też różne rzeczy stoją) i da radę jeszcze zamknąć.
   No cóż wracając do tematu.chciałam kupić szczotkę.Nie taką domowa do zamiatania podłogi tylko taką sztywną z dłuższym włosiem,żeby dobrze mi się zamiatała kotłownia lub kostka.Rozmawiamy więc sobie z mężem pani,bo akurat dostawę towaru zrobił i dogadać się nie możemy.W końcu pokazuje mi taką jak chcę,tylko jednak nie do końca jak dla mnie.Włos za długi i chyba delikatniejszy.To tłumaczę ,że jednak krótszy i taki sztywny.
   I tu faceta olśniło:-To pani taką ulicznicę potrzebuje!
No niech mnie,mało nie parsknęłam śmiechem.Fakt miał rację,ulice się nimi zamiata i chodniki,ale żeby pod takową nazwą funkcjonowała to nie wiedziałam.Teraz mogę Werci wytłumaczyć inne znaczenie "ulicznica". Zawsze to była dla mnie pani lekkich obyczajów.Teraz będzie też i szczota do zamiatania.


niedziela, 19 października 2014

paskudny dzień...



   Dziś był paskudny dzień.Z początku nawet ok,ale po południu to nawet krzywo położony zeszyt był powodem do awantury.
   Jedna robiła pieprznik wszędzie i ze wszystkiego,a druga... Julka tylko rzucała zabawkami i szczypała.Jakby nie patrzył dziś miałam pod górę.No cóż,nieraz i u mnie szklana w połowie pusta.
   Za to jakie cudne te moje panny:
    Zdjęcie poprzerabiane przez Wercię.Na modłę nastolatkową.A niech ma.Julka miała wtedy pewnie z pół roczku a Wercia w to lato 12 i pół.Oj porosły panny.

środa, 15 października 2014

wypadki wszelakie...



   Dzieci wpadają nieraz na szatańskie pomysły.To znaczy im się wydaje ,ze pomysł jest ok.A wychodzi jak zawsze.
   Sok do szkoły to zły pomysł.Przynajmniej przy sklerotycznym dziecku.W piątek córa dostała sok.Soku się nie wypiło.Po wekendzie były dwa dni wolne bo Dzień Nauczyciela i włala.Mamy bombę w plecaku!
   Wercia pakuje się do szkoły rano.Ile mnie to gadania kosztuje i wkurzania.Plecak wieczorem spakować?Nie,zawsze jest coś ciekawszego,pilniejszego i w ogóle,po co?Dzisiaj rano zabrała się do pakowania i wyjmowania niepotrzebnych rzeczy,a tu niespodzianka:butelka wybuchła w rękach i wykipiała w całości swojej treści sfermentowanego soku.UPS!!
   Plecak do prania,dywan do prania,na szczęście tylko jeden zeszyt poszkodowany bo jakby jeszcze książki pociągnęło to chyba nie uszło by jej to na sucho.Po pół godzinie zachodzi do pokoju i ze zdziwieniem mówi :mamo tutaj jeszcze jest plama z soku.I jakby dobrze poszło to klepka do wymiany,uff dobrze że zobaczyła i ją starłyśmy.
   Siedzę teraz przy kompie i czuję mieszaninę zapachu:soku z płynem do prania dywanów.Oj mam nadzieję,że ten zapach soku zniknie bo muszki się wściekną od nowa.

wtorek, 14 października 2014

chrońmy ofiary,nie sprawców!!!




   http://dzieciowo.pl/2014/10/stop-durnym-wyrokom.html
Poczytajcie,warto.Może dotrze ten przekaz gdzieś dalej.Moze poruszy serca sędziów,adwokatów i przede wszystkim polityków od których zależy wszystko.

niedziela, 12 października 2014

ciąg dalszy produktów bez wkładek wszelakich...

   

   Jak biorę do ręki różne produkty z podtekstem "dla dzieci" i widzę polepszacze,E i inne tego typu cuda wianki w jedzonku dla milusińskich.To nóż mi się w kieszeni otwiera i rani boleśnie!
   Kup tu człowieku biszkopciki bez wkładek.No nie da się.Wkurzyłam się i upiekłam sama.Machnęłam nawet takie podłużne żeby do łapy dać i wsio.Samoobsługa będzie.
   Przetestowałam dziś na mojej Julci biszkopciki.Mało brakowało a wyrywałaby mi z ręki.Nie mogłam dać całego do ręki bo od razu pakowała go do buzi.Musiały być malutkie kawalątki lub trzeba było trzymać w ręce i dozować ilość dziabniętego kawałka.Musiałam mocno uważać na palce bo chciała dziabnąć z rozpędu coby więcej do paszczydła wpadło.
   Biszkopcik jest namber łan.Nic co do tej pory jadła tak mocno nie podpasowało dziecięciu.Aż miło było popatrzeć.
 
   

biegnąca jesień...



   Jesień biegnie w tym roku w zastraszającym tempie.Spieszy się okropnie ku spadłym liściom i powiewom zimnego wiatru.Spieszy się ku chłodom i odpoczynkowi.
   Biegnę razem z nią.Biegnę w domu, na polu i we wsi.Biegnę cały czas i tylko wieczory są spokojne.W zaciszu domowego ogniska leniuchuję pod kocem z rodziną obok.Młodsza już chrapie położona często przez babcię bo ja w biegu nie zdążyłam na kolację i papa.Starsza okupuje mnie lub męża ewentualnie komputer jak ma siły.
   Chciałam nazbierać dobrej energii na zimę.Nachomikować jak najwięcej żeby ogrzewać się nią w zimne dni będące tuż tuż.Mam nadzieję,że Złota Polska Jesień jeszcze wróci i doda mi sił na  zimowe dni.Uwielbiam tę piękną złotą jesień,szeleszczącą liśćmi pod stopami.Uwielbiam patrzeć jak spadają liście.Czas się wtedy zatrzymuje,patrzę na żółte liście skrzące się od nisko patrzącego już słońca i ja też stoję.Nigdzie wtedy nie biegnę.Jestem TU i TERAZ.Chłonę TĘ chwilę,która za moment minie i już będzie inna.
   Jesień to mój czas.Czas łapania energii,czas na przycupnięcie i spojrzenie wokół siebie na spokojnie.Czas jaki zawsze lubiłam najbardziej:czas zbiorów,pogoni za wiewiórką złodziejką i wypatrywaniu grzybów w mchu.