środa, 15 października 2014

wypadki wszelakie...



   Dzieci wpadają nieraz na szatańskie pomysły.To znaczy im się wydaje ,ze pomysł jest ok.A wychodzi jak zawsze.
   Sok do szkoły to zły pomysł.Przynajmniej przy sklerotycznym dziecku.W piątek córa dostała sok.Soku się nie wypiło.Po wekendzie były dwa dni wolne bo Dzień Nauczyciela i włala.Mamy bombę w plecaku!
   Wercia pakuje się do szkoły rano.Ile mnie to gadania kosztuje i wkurzania.Plecak wieczorem spakować?Nie,zawsze jest coś ciekawszego,pilniejszego i w ogóle,po co?Dzisiaj rano zabrała się do pakowania i wyjmowania niepotrzebnych rzeczy,a tu niespodzianka:butelka wybuchła w rękach i wykipiała w całości swojej treści sfermentowanego soku.UPS!!
   Plecak do prania,dywan do prania,na szczęście tylko jeden zeszyt poszkodowany bo jakby jeszcze książki pociągnęło to chyba nie uszło by jej to na sucho.Po pół godzinie zachodzi do pokoju i ze zdziwieniem mówi :mamo tutaj jeszcze jest plama z soku.I jakby dobrze poszło to klepka do wymiany,uff dobrze że zobaczyła i ją starłyśmy.
   Siedzę teraz przy kompie i czuję mieszaninę zapachu:soku z płynem do prania dywanów.Oj mam nadzieję,że ten zapach soku zniknie bo muszki się wściekną od nowa.

2 komentarze:

  1. Znam przypadek kanapek przechowanych w plecaku przez wakacje.

    OdpowiedzUsuń
  2. też dobry,u nas często kanapka znajduje się w stanie nienadającym się już nawet dla psa

    OdpowiedzUsuń